Świat.PL: Mikołaj K. Radziwiłł – katolicyzm, Jerozolima i piramida Cheopsa!

Nazwisko niby znane, ale sama postać już niekoniecznie. W porównaniu z innymi przedstawicielami rodu Mikołaj Krzysztof Radziwiłł uchodziłby nawet za dziwaka – co prawda zajmował kilka ważnych urzędów, ale najwidoczniej bardziej fascynowała go wędrówka. Od Niemiec, poprzez Szwajcarię, następnie Włochy, później Syria, Jerozolima, Egipt… Podczas swoich dwóch największych podróży zdążył spisać wiele stron wspomnień oraz… zmienić wyznanie. 

Zdjęcie: Biblioteka Narodowa/ Mikołaj Radziwiłł Czarny, ojciec „Sierotki”, oraz Barbara Radziwiłłówna, królowa Polski wywodząca się z tego samego rodu.

Bardzo dobry sort

Nie jestem pewien, czy przychodząc na świat 2 sierpnia 1549 roku, Mikołaj Krzysztof Radziwiłł zdawał sobie sprawę, że raz: jego ciotką jest Barbara Radziwiłłówna, przyszła królowa, żona Zygmunta Augusta; dwa: urodził się niekoniecznie tam, gdzie przewidywała tradycja rodziny. O co chodzi? Ród Radziwiłłów historycznie związany był z ziemiami litewskimi. Ze względu na posag matki Mikołaja, Elżbiety Szydłowieckiej, przebywali wtedy w województwie sandomierskim, a dokładniej w Ćmielowie. Ojciec, Mikołaj Radziwiłł Czarny był kanclerzem wielkim litewskim, wojewodą wileńskim i gorącym propagatorem kalwinizmu na Litwie. Mikołaj rodziców miał raczej niezłych, czego nie można powiedzieć o wuju, królu Zygmuncie Auguście, który zobaczywszy szkraba i jego wątłą posturę, a także skłonności do płaczu, ochrzcił go mianem… sieroty. 

Podróże kształcą

Mając lat 15, Mikołaj stracił matkę. Ojciec wysłał chłopca do gimnazjum protestanckiego w Strasburgu, skąd przeniósł się następnie na studia do Tybindy. Stąd też młody Radziwiłł wybrał się w swojego pierwszego europejskiego tripa. Zaczął od Szwajcarii, gdzie odwiedził Bazyleę i Zurych. Później pojechał do Rzymu i spędził tam kilka tygodni. Architektura Wiecznego Miasta zrobiła na nim takie wrażenie, że postanowił… przejść na katolicyzm. W istocie była to konsekwencja kilku czynników. Młody Mikołaj poznał takie persony jak Giovanni Commendon, Stanisław Hozjusz, czy Jan Skarga, więc najpewniej stąd decyzja o porzuceniu kalwinizmu. Po zmianie wyznania postanowił wrócić do Polski. Mikołaj dotarł do kraju w 1567 i raczej nie ucieszył ojca najnowszym newsem ani ponownym otwieraniem kościołów katolickich, które stary Radziwiłł wcześniej z premedytacją likwidował. Po renowacji kilku świątyń Mikołaj stwierdził, że wypadałoby zająć się również Biblią. Wykupił więc wszystkie egzemplarze (protestanckiej) Biblii Brzeskiej i spalił z publicznie na rynku wileńskim. W międzyczasie służył również w dyplomacji – wybrał się do Paryża w celu zaprzysiężenia Henryka Walezego na króla Polski. Po powrocie ciężko zachorował. Jak na dobrego XVI-wiecznego katolika przystało, postanowił… wybrać się na pielgrzymkę. 

Zdjęcie: Biblioteka Narodowa/ Kolumna Trajana w Rzymie z 1651

Zdjęcie: Biblioteka Narodowa/ Most Rialto w Wenecji

Zdjęcie: Mikołaj Krzysztof Radziwiłł na XVII-wiecznym miedziorycie Lucasa Kiliana

Kierunek: Wschód

Pierwszy wyjazd do Ziemi Świętej okazał się wtopą już na wstępie. Mikołaj wyruszył jesienią 1580 roku, dotarł do Wenecji, gdzie spędził całą wiosnę. Stamtąd też wyskakiwał do Padwy i Bolonii. W tym czasie w Jerozolimie panowała epidemia i Mikołaj nawet nie przekroczył granicy Włoch. Wrócił do Polski w 1581 roku. Radziwiłł jednak nie zarzucił swoich planów. Ponownie wybrał się do Wenecji, skąd 16 kwietnia 1583 roku wypłynął statkiem w podróż, która miała potrwać ponad rok. Przez Chorwację, Kretę i Cypr dostał się do Tripoli w Syrii. Następnie, już lądem, pocisnął do Ehdy i Baalbeku, gdzie natrafił na ruiny antycznych świątyń, które nie zrobiły na podróżniku większego wrażenia. Opisał je następująco:

Bałbeck, gdzie wielkim kosztem pałac zbudowany od Salomona, gdy pojmował za żonę córkę faraonową. 

Ostatecznie przez Damaszek dotarł 25 czerwca 1583 roku do Jerozolimy. Został tam aż do lipca. Dla Mikołaja było to wielkie wydarzenie – modlił się, zwiedzał miasto i okolice (Betlejem, Jerycho). Radziwiłł spędził nawet noc w Bazylice Grobu Pańskiego:

Przyszedłszy do klasztora, wzięliśmy, co było potrzeba na noc, i potem na nieszpór szliśmy już do Grobu Świętego. Tam wedle zwyczaju nieszpór zakonnicy zaczęli i odprawiwszy, za procesją się nagotowali z chorągwiami, a my, pielgrzymowie, za nimi po parze ze świecami. Tamże najpierw u ołtarza mniejszego w prawo drzwi, na którym jest sztuka wielka tego, przy którym biczowan Pan Chrystus (…). 

… i tak dalej, i tak dalej. W Jerozolimie też spotkał polską pątniczkę, Dorotę Siekierzecką. Nie było to jednak love story. Kobieta była obłakana, wałęsała się po ulicach, a muzułmanie z niej szydzili. Miała połamane żebra. Mikołaj chciał pomóc kobiecie, zabrać ją do kraju, ale w już w drodze powrotnej, gdzieś we Włoszech kobieta uciekła i sprawa ucichła. 

Egipt Radziwiłłów

Oczywiście Mikołaj K. Radziwiłł nie był pierwszym Polakiem w Ziemi Świętej. Już w wieku XII polscy książęta przybywali do Jerozolimy, a to na pielgrzymki, a to na krucjaty. Jednak Mikołaj „Sierota” był pionierem, jeśli chodzi o podróże po Egipcie. Przez Jaffę ponownie dotarł do Tripoli. Tam wziął statek, wrócił na Cypr i stamtąd prosto do Egiptu. Do Kairu przeprawił się Nilem. Odwiedził także Memfis, któremu daleko było do świetności stolicy starożytnego imperium (większość budowli Arabowie zagospodarowali na swój własny użytek). Mikołaj zawędrował nawet do Gizy:

Te trzy pyramides są całe ze wszech miar i liczę je między te rzeczy, które świat ma za niejaki dziw. Dwie większe, cudownie i do wierzenia niepodobnie są wielkie; jedna przecie większa jest, która i wszerz i wzdłuż, a wzwyż trzysta, powiadają, ma łokci. Wewnątrz ma sztucznie i szeroko dosyć poczynione stopnie, po których jako też i po zwierzchnich, aż do samego wierzchu i góry zwykliśmy wchodzić – wspomina. 

Autorzy podają, że był prawdopodobnie pierwszym Polakiem, który wspiął się na piramidę Cheopsa, co zajęło mu 1,5 godziny i było… istnym kretynizmem! W tamtych czasach za taką akcję można było stracić życie. Podróżnik nie krył swoich zachwytów. We wspomnieniach pisze:

Największa ze wszystkich pyramis jest z takowych kamieni ciosanych kwadratowych zmurowana, a chociaż granowito idzie od dołu aż do wierzchu, przecie te kwadratowe kamienie tak nierównym rzędem spoił i pokładł dowcipny i umiejętny rzemieślnik, że wszystka machina zda się raczej, by góra od natury urodzona samej, niżeli umiejętnością a robotą ludzką sprawiona. Stąpanie dla miąższości kamieni trudne i ciężkie, ale jednak bezpieczne jest. I ja chociem dosyć stąpał dobrze, przecieżem ledwie za półtory godziny na wierzch pyramidy mógł dojść. 

Mikołaj zgarnął też kilka suwenirów w postaci zbiorów archeologicznych oraz… dwóch lampartów (które do Polski ostatecznie nie dotarły). Jeszcze w Gizie wytargował 2 mumie (męską i żeńską), które chciał wziąć ze sobą, ale za namową współtowarzyszy i księdza, uległ żeglarskim przesądom – w trakcie rejsu przez Aleksandrię w kierunku Włoch wyrzucił mumie za burtę. Do kraju powrócił latem 1584 roku. 

Zdjęcie: Biblioteka Narodowa/ Strona tytułowa łacińskiego wydania dziennika Mikołaja Krzysztofa Radziwiłła spisanego podczas pielgrzymki do Ziemi Świętej, 1601 rok.

Mikołaj K. Radziwiłł nazywany jest pierwszym polskim egiptologiem. Czy słusznie? Na pewno dołożył pewną cegiełkę pod nowe pole zainteresowań ówczesnych badaczy, aczkolwiek należy pamiętać, że nie był to też wybór oczywisty. Może czysty przypadek? Wielu pielgrzymów do Ziemi Świętej zahaczali o Egipt bez większych planów i oczekiwań. Polski renesans przejął wiele trendów europejskich – zainteresowanie antykiem, czyli Grecją i Rzymem…, ale niekoniecznie Egiptem. Mikołaj Radziwiłł nie był święty, niektórzy nazywali go wprost dewotą. Umiera 28 lutego 1616 roku w Nieświeżu ze sławą podróżnika, fundatora kościołów, mecenasa sztuki i… trochę dziwaka. 

Autor:

Wiktor Kusak

Student ekonomii pasjonujący się podróżami i pieszymi wycieczkami górskimi. Jego marzeniami są zwiedzenie Azji, a także przejechanie legendarnej Route 66.