Świat.PL: Benedykt Polak — szybszy niż Marco Polo

Miałem niemałą tremę, siadając do tego tekstu: raz — przyjdzie mi opowiedzieć o pierwszym podróżniku-rodaku, nie będąc ani historykiem, ani specem z wieloletnim dorobkiem naukowym; dwa — wyzwanie w postaci streszczenia się w kilku tysiącach znaków. Będzie to o tyle trudne, że dzisiejszy bohater przemierzył pół Azji docierając do Mongolii grubo przed wenecjańskim idolem Netflixa (czyt. Marco Polo). Zapisków jest mało, ale osiągnięcia ogromne. Kim był Benedykt Polak?

Zdjęcie: Henryk II Pobożny pod Legnicą #strachmawielkieoczy/ Jan Matejko

Co do daty i miejsca narodzin sprawa się ma podobnie jak z konsekwencjami wyborów z 2019 – domyślamy się. Źródła podają, że Benedykt Polak urodził się około 1200 roku w Wielkopolsce lub Dolnym Śląsku. O jego dzieciństwie wiadomo równie niewiele. Można się wyłącznie domyślać, że nie był z najuboższego domu, ale jeśli już coś miał, to naśladując Św. Franciszka z Asyżu, rozdał wszystko biednym, a sam przywdział zakonne szaty. Właściwie nawet nie wiadomo, czy imię Benedykt pochodzi z chrztu, czy już ze święceń kapłańskich. Jak na zakonnika przystało, znał biegle łacinę oraz staroruski, który był trochę linguą francą Europy Wschodniej XIII wieku. Ówcześnie języki słowiańskie były o wiele bardziej podobne do siebie, niż są dzisiaj.

Wyruszył na Daleki Wschód i to jest fakt, ale ciekawsze są powody takiej ekspedycji. Sporą bolączką Europy w wieku XIII były najazdy ludów zza wschodniej granicy. Stary Kontynent nastawiony był raczej na rolnictwo, czym nie przejmowali się Hunowie, Scytowie, Awarowie, czy Protobułgarzy. Celem wypadów był tzw. mały step, czyli rzymska Pannonia (wschód dzisiejszych Węgier). W wieku XIII napadali głównie Mongołowie, którzy w 1240 zdobyli Kijów, a rok później zawinęli w nasze okolice, unicestwiając księcia Henryka Pobożnego pod Legnicą. Oberwało się południowej części kraju, Węgrom oraz w pewnej części Chorwacji. Kościół, który był dużym graczem, powiedział stanowcze: enought.

Zdjęcie: trasa Benedyta/ na podstawie książki Jacka Pałkiewicza i Krzysztofa Peteka

Zdjęcie: flashbacki Benedykta z Lyonu/ IPN

Zdjęcie: Benedykt Polak i ten drugi u chana/ IPN

Mijając Kaniów nad Dnieprem, czyli gród pograniczny Rusi Kijowskiej musieli się czuć jak Jon Snow wychodząc za Mur (kto nie czai, niech się nie przyznaje i włącza HBO). Benedykt z ekipą wkroczyli na terytorium Imperium mongolskiego, które w szczycie swojej chwały liczyło 33 mln km². Na granicy zgarnęli ich, powiedzmy, celnicy, którzy odeskortowali przybyszów do Batu-chana, przywódcy tej części Imperium. Skierowali się nad Morze Kaspijskie w okolice dzisiejszego Astrachania. Chan przeczytał list od papieża (przetłumaczony na ruski, arabski i mongolski) i posłużył się strategią znaną ze wszelkiej maści urzędów — odprawił posłów do „drugiego okienka”, czyli do Wielkiego Chana.

Zjechali Kazachstan, jezioro Bałchasz i Kotlinę Dżungarską. Benedykt z ekspedycją omijali wysokie góry, bo obawiali się fuck-upu na trasie — co jak co, ale w kopytkach ich kuców leżały losy trzynastowiecznej Europy. Słowem: należało się sprężać. Po wkroczeniu do doliny rzeki Orchon przed podróżnikami rozciągała się panorama stepowego bezkresu zagospodarowanego przez jurty i mongolskie namioty. Benedykt przybył do Wielkiego Chana akurat w czasie przygotowań do nowej elekcji, tak też oprócz europejskiej ekspedycji w obozie przebywali władcy z Korei, Chin, Mezopotamii, Persji i Gruzji. Benedykt z ekipą stali się częścią azjatyckiej polityki. Na ich oczach wybrano nowego chana – Gujuka, wnuka Czyngis-chana. Podróżnicy spędzili w obozie prawie 4 miesiące. Mimo całkiem niezłego researchu o ludach Wschodu, nie zobaczyli ani stolicy Imperium — Karakorum, ani nie przekabacili Mongołów na stronę papieża. 13 listopada 1246 roku skierowali swoje kuce w stronę Europy. Około 7 miesięcy zajęła im droga powrotna do Kijowa, ale Benedykt nie mógł opuścić współtowarzyszy. Stawili się razem w Lyonie i streścili papieżowi przebieg misji. Do Innocentego przybyli 18 listopada 1247 roku Do ojczyzny Benedykt powrócił dopiero w 1248. Zamieszkał wtedy w Krakowie i według Joachima Lelewela zmarł w roku 1280.

Benedykt Polak nie należy do najbardziej nośnych postaci polskiej historii, a wręcz jest bohaterem z lekka zapomnianym. Szkoda. Po poselstwie Benedykta papież organizował następne wyjazdy, Mongolia coraz bardziej interesowała kupców, aż w końcu na Wschód wyruszył Marco Polo. Nic w tym dziwnego, że do dzisiaj azjatyckie stepy władają naszą wyobraźnią. Żeby tak nie narzekać, warto zerknąć na gesty upamiętniające naszego bohatera: w roku 2004 zorganizowano wyprawę samochodową Śladami Benedykta Polaka (wyjazd opisany w książce A. Uryna Mongolia: wyprawy w tajgę i step). Benedykt został również bohaterem fabularyzowanej książki Jacka Pałkiewicza i Krzysztofa Peteka — Benedykt Polak: pierwszy polski podróżnik. Są także ulice jego imienia (we Wrocławiu i Warszawie), tablice upamiętniające, ale chyba najbardziej interesującą relikwią jest wydana przez Ambasadę Republiki Kazachstanu, Benedykt Polak: Z Europy do Azji przez Kazachstan (1245-1247). Znajdziemy tam zapiski posłów z wyprawy, które szerzej nakreślą nam realia ówczesnej Azji. Jest tam też riposta chana na pismo papieża… jak mówiłem, jest sporo powodów, aby zerknąć do tej książeczki.

Autor:

Wiktor Kusak

Student ekonomii pasjonujący się podróżami i pieszymi wycieczkami górskimi. Jego marzeniami są zwiedzenie Azji, a także przejechanie legendarnej Route 66.