Kontrowersyjne słowa padły w wywiadzie Michaela O’Leary dla The Times. Szef popularnej niskobudżetowej linii lotniczej widzi w muzułmanach płci męskiej, którzy podróżują bez towarzystwa… potencjalne źródło zagrożeń terrorystycznych.
fot. Unsplash
Na celowniku O’Leary’ego znaleźli się muzułmańscy mężczyźni, ale nie ci, którzy podróżują z bliskimi („jeśli podróżujesz z rodziną, dziećmi, droga wolna, szansa na to, że wysadzisz ich wszystkich, jest bliska zeru”), lecz w pojedynkę. Zdaniem szefa Ryanair potrzebne są dodatkowe takich pasażerów („jeśli to jest właśnie zagrożenie, to trzeba sobie z nim poradzić”). W swoich słowach nie widzi nic zdrożnego, a nawet narzeka, że „nie można nic powiedzieć, żeby nie zostać posądzonym o rasizm”.
Nie pomogły późniejsze przeprosiny i tłumaczenia rzecznika linii, że ich szef wzywał jedynie do skuteczniejszych kontroli bezpieczeństwa na lotniskach, które miałyby usprawnić obsługę wszystkich pasażerów. Jego słowa błyskawicznie spotkały się z krytyką. Potępiły je m.in. Muzułmańska Rada Wielkiej Brytanii zarzucając O’Leary’emu rasizm i dyskryminację. Podkreślano także, że profilowanie, szczególnie ze względu na rasę, religię lub płeć, narusza prawa człowieka, a korzyści z niej górują nad kosztami w pojedynczych przypadkach.
To nie pierwsza wypowiedź O’Leary’ego, która wzbudza kontrowersje. 30 lat wcześniej zagrożeniem terrorystycznym byli dla niego… Irlandczycy. Kilka lat temu sugerował dodatkowe opłaty dla pasażerów przekraczających określoną wagę, nazywając ich potworami, a także sprzedaż miejsc stojących w samolotach. Także konieczność poprawy obsługi pasażerów niepełnosprawnych spotkała się z jego niechęcią.