Amerykańska linia lotnicza United idzie śmiało w przyszłość i znosi prawie wszystkie zakazy dotyczące posiadania tatuaży i piercingu pośród personelu pokładowego. Są pewne wyjątki, ale sama zmiana jest mocno rewolucyjna w branży lotniczej.
Fot: Personel pokładowy United
Tatuaże w widocznych miejscach na ciele bardzo często wykluczały na starcie przyszłych kandydatów do pracy w personelu pokładowym linii lotniczych. Od dawna takie rzeczy jak tatuaże czy kolczyki nie były akceptowane, a od personelu wymagało się prostoty i elegancji. Świat idzie jednak do przodu, ludzie coraz śmielej wyrażają własne ja, a ozdoby na ciele są coraz popularniejsze.
Nieoficjalnie takie linie jak Ryanair i Wizzair nie zwracają już tak dużej uwagi na tatuaże. Wielokrotnie byłem świadkiem podczas lotu, jak personel pokładowy miał podwinięte rękawy koszul i widoczne tatuaże na przedniej części rąk. I super!
United jest pierwszą linią, która oficjalnie idzie w stronę przyszłości i tolerancji wyglądu i wyrażania siebie w pracy. Personel pokładowy i naziemny linii nie będzie się musiał martwić o konsekwencję za posiadanie tatuaży. Będą one dozwolone, tak samo piercing. Wyjątkiem zakazanym będą tatuaże na dłoniach lub twarzy.
United argumentuje, że takie nowe zasady mają pokazywać pracownikom, że każdy w pracy ma prawo być sobą i musimy wszyscy nawzajem akceptować swój wygląd taki, jakimi jesteśmy. Zasady te nie będą miały podziału na płeć. To pierwszy taki krok wśród linii tradycyjnych na świecie. Kto wie, może uruchomi to lawinę zmian? Oby!