Do niecodziennego zdarzenia doszło na początku listopada. Urzędników pracujących na granicy kanadyjsko-amerykańskiej odwiedził… niedźwiedź. Sytuacja była o tyle skomplikowana, że podróżny nie posiadał żadnych dokumentów. Z tego powodu został on przekazany odpowiednim służbom.
Niedźwiedź pukający w okno w celu otrzymania pozwolenia na przekroczenie granicy. Brzmi zabawnie, nieprawdaż? Taki widok ujrzeli urzędnicy pracujący na przejściu granicznym Hajdar-Stewart w Kolumbii Brytyjskiej w Kanadzie.
– Podróżny starał się o wjazd z ważnych powodów, ale nie miał dokumentów. Po gwałtownej próbie przekroczenia granicy nasi oficerowie szybko przystąpili do zatrzymania i przetransportowania go na czas zimy do Towarzystwa Przyrody Northern Lights – czytamy w poście opublikowanym przez Kanadyjską Agencję Służb Granicznych.
Jak się okazuje, niedźwiedź ten był poszukiwany przez ponad miesiąc. Wcześniej stracił on matkę. Wolontariusze z Northern Lights Wildlife Society, którym dostarczono zwierzę, byli zdumieni całą sytuacją. Na koniec akcji nadali oni niedźwiadkowi imię Annie, po głównej bohaterce filmu ,,Mała sierotka Annie”.