Owszem, może, i to nawet wtedy, gdy jest największym wodospadem Ekwadoru. Szczęśliwi ci, którzy zdążyli zobaczyć na żywo wysoką na 45 metrów kaskadę wody spadającą do skalnej groty w samym środku południowoamerykańskiej dżungli. Urokliwy wodospad San Rafael znikł nie tylko z pola widzenia, ale także z oficjalnej strony promującej Ekwador.
Wodospad San Rafael, granica prowincji Napo i Sucumbíos, fot. amalavida.tv, licencja CC
Jako przyczynę zniknięcia wodospadu podaje się wessanie części wody z zasilającej go rzeki Coca przez krasowy lej. Ekwadorscy eksperci twierdzą, że przyczyną spłynięcia pod ziemię części wód mogło być załamanie się dna koryta rzeki w jej górnym biegu. Z wodospadu zostały raptem trzy strumienie, co z pewnością przekuje się na zmniejszenie atrakcyjności tego miejsca i spadek ruchu turystycznego.
Niektórzy nie wierzą w działanie sił natury i przypadkowe zdarzenie, upatrując prawdziwych przyczyn zniknięcia wodospadu w budowie hydroelektrowni na rzece Coca.
Co ciekawe, wodospad może nie tylko zniknąć, lecz także… zostać naprawiony. Na razie jednak Ministerstwo Turystyki Ekwadoru nie planuje podejmować takich kroków. Być może natura sama naprawi to, co popsuła?