Stolica kraju sauną stojącego i kawą płynącego, a także jednoznacznie kojarzonego ze śniegiem, w tym roku nie zdążyła jeszcze zasłynąć z pięknej, białej zimy. W styczniu nie zanotowano w Helsinkach ani jednego centymetra pokrywy śnieżnej.
Bezśnieżne Helsinki, fot. Unsplash
O tym fakcie poinformowała zlokalizowana w centrum miasta stacja pomiarowa. To pierwszy taki przypadek od 1844 roku, kiedy to wystartowały oficjalne pomiary.
Wcześniej, rzecz jasna, zdarzały się już stycznie z małą ilością śniegu, np. 29 dni bezśnieżnych w styczniu 1925 i 1930 roku, a dwa lata temu śnieg nie padał podczas 21 dni. Jeśli chodzi o rok ubiegły – natura poskąpiła śniegu tylko podczas 6 dni.
Oprócz braku śniegu, meteorolodzy zanotowali także wyjątkowe, jak na Finlandię, wysokie temperatury. Mimo porannych przymrozków, tylko w dwa dni zanotowano minusową średnią dobową temperaturę. Styczniowe dni były ciepłe – termometry pokazywały ponad 5 stopni Celsjusza w ciągu 15 dni, czyli połowy miesiąca.
Uniwersytet w Turku wydał też 31 stycznia pierwszy w 2020 roku komunikat o obecnych w powietrzu pyłkach, a także kwitnących leszczynach i olchach na południu kraju.
Co ciekawe, na północnych krańcach Finlandii przy granicy z Norwegią w styczniu spadki temperatur wynosiły nawet poniżej -35 stopni Celsjusza, a pod koniec stycznia – nawet -38,8 stopni, co oznacza, że różnice temperatur w obrębie jednego kraju przekraczały 40 stopni. Bezśnieżne Helsinki mogą zazdrościć miejscowości Kittila w fińskiej części Laponii. Pod koniec stycznia pokrywa śnieżna wynosiła tam aż 111 cm, co w 50-letniej historii pomiarów w tym miejscu jest rekordem.