Zdaniem analityków, zjawisko „wstydu przed lataniem” może doprowadzić do jeszcze większego skoku cen biletów, niż przewidywano. Mówi się o 10-krotnej podwyżce w stosunku do dotychczasowych prognoz.
Zdjęcie: Suhyeon Choi/Unsplash
„Flight shame” zdaniem agencji Bloomberga jest efektem dynamicznej działalności na rzecz poprawy stanu środowiska naturalnego. Beneficjentami trendu mogą być przede wszystkim operatorzy kolejowi, rządy, właściciele lasów i programy emisji dwutlenku węgla. Analizy wskazują, że do 2025 r. tylko koszt miejsc w klasie ekonomicznej może wzrosnąć do 3,8 mld dolarów rocznie.
Mówi się również o przyszłych podatkach środowiskowych, które będą nakładane na linie lotnicze. Wysuwa się więc ciekawa prawidłowość – każdy wzrost średnich taryf o 1% spowodowany wyższymi podatkami dla przemysłu lotniczego może ograniczyć liczbę pasażerów o 0,65%.
Już teraz odnotowuje się spory trend odchodzenia od tanich lotów na rzecz alternatywnych środków transportu. Także coraz więcej przewoźników postanawia wyjść naprzeciw ekologicznym ambicjom podróżujących poprzez, chociażby opcję dopłacenia do funduszu środowiskowego lub specjalne certyfikaty.
Źródło: Dziennik.pl