Andrzej Bargiel, który w lipcu 2018 roku jako pierwszy skialpinista na świecie zjechał na nartach ze szczytu K2, chciał zrobić to samo, ale na najwyższej górze świata i to wchodząc na nią bez użycia butli tlenowej. Plany pokrzyżowała mu fatalna pogoda.
Źródło zdjęć: fanpage Andrzeja Bargiela
Przedłużający się w tym roku monsun przyniósł opady deszczu i śniegu. Największym niebezpieczeństwem, prócz lodowca pełnego szczelin, jest mający 50 metrów wysokości i 30 metrów długości serak wiszący 800 metrów nad lodowcem. Przez to, że jest odczepiony od właściwego lodowca, może w każdej chwili spaść. To ryzyko, którego Bargiel nie zdecydował się podjąć.
Nie powiodła się próba przeczekania złych warunków. Po spędzeniu niemal trzech tygodni w bazie pod Everestem i braku progresu w akcji górskiej oraz aklimatyzacji, ekipa zrezygnowała.
31-letni Bargiel pracuje jako ratownik TOPR. Przed wyczynem na K2, zjechał w 2013 roku na nartach z mierzącej 8013 metrów Sziszapangmy, w 2014 z Manaslu (8156 metrów), w 2015 r. z Broad Peak (8051 m).