Rok 2019 cieszy się wątpliwą sławą w kontekście przyznawania mandatów zagranicznym turystom przybywającym do Rzymu. Od stycznia ukarano prawie 200 tysięcy obcokrajowców, czyli ponad dwa razy więcej niż w całym roku 2018. Płatności? Sprawa wątpliwa, bowiem wyłącznie co siódmy turysta wywiązuje się z obowiązku opłaty mandatu.
Zdjęcie: Claudio Hirschberger/ Unsplash
Rower, skuter, motocykl, czy samochód? To właśnie zmotoryzowani najczęściej karani są mandatami w obrębie włoskiej stolicy. W top najczęstszych przewinień znajdziemy parkowanie w miejscach niedozwolonym, niepłacenie za miejsca parkingowe, jazda pasem dla autobusów, jazda z nadmierną prędkość oraz inne zachowania niebezpieczne.
Miasto sprawę mandatów wyraźnie czuje po kieszeni. Same płatności to pikuś przy kosztach generowanych przez proces wysyłki mandatu za granicę. Włodarze Rzymu przewidzieli nawet specjalny fundusz na poczet terminowej korespondencji. Jest to sprawa wbrew pozorom bardzo istotna – wysyłka mandatu za późno jest tożsama z przedawnieniem sprawy. W konsekwencji wymigiwanie się od płatności uchodziłoby cudzoziemcom na sucho.
Remedium na całe zło ma być ściślejsza współpraca z konsulatami i ambasadami. Ratusz miałby zatrudniać poborców i wysyłać po placówkach w celu wyszukiwania danych dłużnika. Sprawa jest poważna, ponieważ równowartość wpływów z mandatów szacuje się na ok. 10 mln euro (!).