Lotnisko Ławica już teraz ma zadyszkę, a niektóre źródła donoszą, że w ciągu najbliższych 5 lat w ogóle przestanie się rozwijać! Problem tkwi w liczbie slotów. Ławica ma slotów zbyt mało, m.in. przez OOU, czyli Obszar Ograniczonego Użytkowania, rejon w którym jest możliwe przekroczenie dozwolonych norm hałasu, a także restrykcje środowiskowe, szczególnie w porze nocnej.
fot. AEROFOTO-KACZMARCZYK.COM
W żargonie lotniczym slot to przedział czasu na start, lądowanie lub przelot nad nad daną przestrzenią powietrzną. W lotniskowej praktyce jest to przylot, odprawienie pasażerów, zabranie nowych i odlot.
Dziś w nocy na Ławicy wykonać można maksymalnie 120 operacji za dnia. Nawet mimo zamknięcia bazy Wizz Air w Poznaniu, przez ostatnie 3 lata pojawiło się kilkanaście nowych kierunków rejsowych, wzrosła też liczba pasażerów. W lipcu zeszłego roku średnia wyniosła 113 operacji. Jest kilka w zapasie, ale granica jest blisko.
Gorzej jest nocą. Cieszących się ogromnym zainteresowaniem slotów nocnych mamy w Poznaniu jedynie… 12 na dobę, a limit jest już wykorzystany. Dla porównania – dwa razy większe Okęcie ma ich ponad 50! Z powodu braku nocnych slotów władze Ławicy już dwukrotnie musiały odmówić wejścia na rynek nowym przewoźnikom, a także zrezygnować z amerykańskiej inwestycji w sektor nowoczesnych usług i e-commerce wartej 400 milionów euro.
Od sytuacji lotniska zależy sytuacja gospodarcza miasta i wszystkich jego mieszkańców, dlatego zewsząd pojawiają się pomysły na ratunek Ławicy. Jedni postulują zrewidowanie i weryfikację dokumentów z okresu tworzenia OOU, inni dopilnowanie, by samoloty spełniały wszystkie normy środowiskowe. Władze lotniska mówią jasno: OOU trzeba zwiększyć. To się jednak wiąże z odszkodowaniami. Na ten cel Poznań wydał już 86 mln złotych, czyli ponad dwa razy więcej niż stołeczne Okęcie.